Wielki bałagan=świetna zabawa :)

Zainspirowana tymże artykułem http://www.edziecko.pl/male_dziecko/1,85614,4645078.html postanowiłam że dam szansę mojemu Piernikowi trochę narozrabiać w domu. Pozwolę sobie zacytować co mnie tak natchnęło
,,Entuzjazm wzbudzi także przesypywanie grochu czy kaszy, zanurzanie rąk w mące (przy wszystkich tych zabawach trzeba bardzo uważać, żeby dziecko nie połknęło ani nie wsadziło do ucha żadnego drobnego przedmiotu, np. ziarnka fasoli). ''
Więc nie zastanawiając się długo nasypałam mąki do michy, nawyciągałam co bardziej bezpieczne łychy i chochle i zasiadłam z Wojtkiem do zabawy.
Rewelacja.... dziecko uświnione wyglądało jak syn piekarza, zresztą ja wyglądałam nie lepiej ale zabawa była wyjątkowa. Siedzieliśmy w tej mące całe rano aż młody zmęczył się i po doszorowaniu nas i kuchni odłożyłam go spać
Jestem zadowolona z naszej zabawy bo sama też bawiłam się świetnie. Zastanawiam się czy i Wy pozwalacie czasem maluchom na takie bezkarne bałaganienie i czy na dłuższą metę takie zabawy nie są błędem wychowawczym?

ja nie pozwalalam bo tesciowej serce by chyba staneło ale za to Roksana wyciaga gary miski i co sie dało i walila drewnianymi lyzkami po tym:) za to przy jedzeniu -poczatku pozwalałam jej jesc rekami i teraz czesto sobie rączkami pomaga jak nie moze sobie poradzic albo jak cos jej spada z łyzki ale jako takie samo balaganienie to pozwalam jej robic ze mna porzadki w szafie och ile ona wtedy ma pracy:)

W życiu mało mam roboty przy trójce to jeszcze dam dziecku mąke żeby mieć co robic cały dzień dobre Co innego np ryż ale mąke
Chociaż kiedyś teściowa została z wnuczka i ta ją uspała poszła do kuchni i wyciągła sobie mąke a że jej się wysypało to jak to małe dziecko żeby nie dostała ochrzanu stwierdziła że po cichutku to posprząta...poleciała po papier toaletowy i wode i zaczęła to wycierać z dywanu ...... Wyobraźcie sobie mine teściowej jak zobaczyła tą pape na cąłym dywanie ?! A Julia tylko chciało posprzątać

Jak Młody był mniejszy to często bawilismy sie kaszą, ryżem itp, sypalismy do miseczki lub do szklanki i była super zabawa. Jak robię np. ciasto to pozwalam mu robić ze mną i cała kuchnia jest biała do mąki. Czytałam że taki zabawy są bardzo edukacyjne, szczególnie dla malutkich dzieci. Uczą że rzeczy w około maja różną konsystencję i różnią sie od siebie.

Moja robi kluchy z babcią także to jej wystarczy
Za nudno by miała gdyby robiła to samo z mamą

Aniaf ciacho dla Cię ze to napomknięcie o edukacyjności tego typu zabaw, sumienie mam czystsze heh

Kilka razy mówiła o tym Superniania i ta kobitka w dzień dobry tvn od dzieci.
Każda zabawa uczy!!!

Jak najbardziej jestem za!!!!!!!!
To nie jest dobry pomysł dla osób lubiących pedantyczny porządek w domku..ale ja akurat do takich osób sie nie zaliczam.Dom to nie muzeum-to moja dewiza!

Rossi, jak tylko przeczytałam tutuł, to wiedziałam, że to będzie Twój post.

Odpowiadając na Twoje pytanie: tak, pozwalam małemu czasem napsocić. Ale sprzątamy razem. No, zazwyczaj wygląda to tak, że on sprzątnie 1 rzecz, a ja resztę, ale się liczy.

Wczoraj dałam mu wielką michę ze śliwkami.
Zabawy było na godzinę. Ani jednej nie rozgniótł. Ani nie zjadł.

Ależ to jest ekstra zabawa!!!! Najlepsze co może być hihihiihihihih- my często tez bawimy się, ja to nazywam - "piaskiem domowym" ;) czyt. sand moon, zostawiłam kiedyś młodego samego z tym wynalazkiem żeby właśnie sobie pobroił hehehhe, moje dziecię rozsypało piaseczek po całym pokoju, zrobiło sobie tor wyścigowy z tego i jeździło po tym rowerkiem hihihihiihih, radochę miał niesamowitą, ale faktycznie bałagan był nieziemski hihihihiihih generalnie jestem jak najbardziej za jeśli chodzi o tego typu zabawy, świetna sprawa!!!

ala jest jeszcze za mala ale z moja chrzesnica kiedys robilam pierogi i kluski i zawsze robila ona tez swoje ciasto
byla zachwycona jak jej powiedzialam ze nabalaganila to stwierdzila ze sie posprzata
oan zabawe miala super a ja duzzzzzooo sprzatania

Ja nie pozwalam az na takie szalenstwa. Tzn pozwalam, ale nie z jedzeniem (obojetnie czy to pod postacia maki czy ryzu, to tez jedzenie). Nie widze problemu, zeby przyniosla nawet wiaderko piasku z ogrodka i rozsypala, ziemie z doniczek itp, ale jedzenie nie.
Jedzenie nalezy szanowac i to musi wiedziec juz teraz.

Zawsze "pomagałam" lepić pirogi lub robić ciasto i zamierzam pozwalać mojej córce odkrywać kuchnię.To miejsce,gdzie można się wiele nauczyć również szacunku do żywności.

Mój synuś też często pomaga mi w kuchni! Uwielbia kręcić robotem ciasto na naleśniki a dziś pomagał mi tarkować ziemniaki ale w maszynce elektrycznej! Jak tylko usłyszy że chodzi robot to biegnie do kuchni jak szalony i krzyczy ja ja ja zrobię mamusiu ( mój kochany pomocnik)! Widać po nim że ma wielką radochę jak mi może pomóc!!!!

Zabawy z maka jeszcze u nas nie bylo i w domu napewno nie bedzie, ale na podworku - dlaczego nie.
Maja mi pomaga gotowac, sprzatac,...
Np "uporzadkowuje" ziemniaki
Maja ma tez jedna czesc szafki z ktorej moze brac wszystko i czesto sobie wszystko wyciaga, uklada sortuje,... ALE potem musi ze mna sprzatac i dobrze o tym wie i za zwyczaj chetnie to robi.
Pozwalam jej doswiadczac, sprawdzac, brudzic sie,...

U nas zabawy z maka tez jeszcze nie bylo ale po przeczytaniu wypowiedzi z checia sie z nia pobawie i to nawet jutro,bo mam w planach porzadne sprzatanie kuchni:)) a i Nusi wykonczonej choroba przyda sie jakas zajefajna rozrywka.
Mam nadzieje ze wytrzymam dluzej niz 10 minut bo zazwyczaj jestem troche pedantyczna,jednak dla corci zrobie wszystko i jak ma tylko dobrze sie bawic i poznawac to dlaczego nie

Jestem pewna że będzie zadowolona.

A kupilam dzis duzo maki bo placek jutro w planach i mam nadzieje ze cos zostanie

najwyzej przesiejesz i co grubsze brudy wiciagniesz

Marzena i Maja napisał:najwyzej przesiejesz i co grubsze brudy wiciagniesz

No wlasnie

takie zabawy wpływają na rozwój wyobraźni oraz małą motorykę, pobudzają dziecko polisensorycznie:może dotknąć, powąchać, spróbować...są nieocenione jeżeli chodzi o rozwój wielozadnaniowy dziecka. W pedagogice zabawy czy oligofrenopedagogice są wykorzystywane praktycznie na codzień.
Jest takie fajne ćwiczenie z wykorzystaniem mąką dla dzieci, które uczą się pisać. Dziecko na tacce z mąką albo kaszą kukurydzianą kreśli literki. Czym większa taca tym lepiej. Mozna to samo zrobić w przypadku młodszego dziecka z kształtami.

POdoba mi sie ten pomysł, trzeba sobie popisać.

hmmm, nigdy nie bawiłyśmy się w tan sposób mąką ale to ciekawe jest. nie wiem czy Natalia by zrozumiała że dziś tak sie bawimy ale jutro nie wysypujemy mąki z szafki na podłogę
za to pomaga mi w innych rzeczach do których używamy mąki. razem np. miksujemy, zagniatamy ciasto, robimy naleśniki.
kiedyś tylko bawiła się ryżem i bardzo jej to odpowiadało. teraz jednak wolę dac jej np. ciastolinę

aniu to nie jest mój pomysł to jeden z elementów metody nauczania dzieci niepełnosprawnych

zapomniałam dodać, że można go z powodzeniem sptosować u dzieci z normą (jak ja nie lubię tego określenia!!!)

My do pisania i rysowania preferujemy kaszę mannę. Najbardziej z kuchennych rzeczy przypomina w zabawie piasek Wsypuję ją czasem Piernikowi do największej blachy na ciasto jaką mam, bierzemy grabki i bawimy się w ogródek. Wojtek grabi a ja rysuję palcem kwiatki i owoce. Potem zamieniamy się rolami. Na koniec rysuję owoc który np. młody dostanie po zabawie na podwieczorek i wierzcie mi, po takich atrakcjach zawsze jakoś bardziej mu smakuje
A jeżeli chodzi o pomoc w gotowaniu to nie mogłabym sobie wyobrazić lepszego pomocnika. Wczoraj np. Piernik robił placki, zabawa pierwsza klasa. Nawet oczy plackom podorabialiśmy.
A tak wyglądał mój Mistrz Patelni prz pracy

rossi, no po prostu lepszego pomocnika w kuchni to naprawdę nie możesz już mieć a w dodatku jaki przystojny
i widać po mince ile radości mu sprawia taka praca.

Rossi masz super pomocnika! Mój synek też uwielbia mi pomagać w kuchni a przy tym widać ile radości mu to sprawia!

Przystojny pomocnik Nadia póki co to pomagała mi przy obieraniu ziemniaków-wyciągała z wiaderka i podawała a obrane wrzucała do garnka

cóż za szef kuchni!!! a jak muszą smakować takie placki!!!

w czoraj pokłuciłam sie ze znajomymi troszeczke a bardziej z moim pieknym, tatusiem młodego rozrabiaki i wujkiem o zabawe jedzeniem!wszystko było dobrze do czasu kiedy mały wyciagał z koszyka na owoce moje przysmaki ciezarnej grejfruty sweeti jak je turllał po blacie liczył po polsku i po angielsku ,wpominałam juz kiedys o moim chrzesniaku bardzo uzdolnionym 2lata i 4 miesiace ale gdy zaczeła sie zabawa ze bedziemy kopac bo to fajne piłki moje nerwy nie wytrzymały powiedziałam ze to nie zabawa dla dziecka i zabrałam małego do zabawy samochodzikami!czy ja jestem jakas inna przeciez nic sie im nie stało a mały miał frajde!

Lenka nie martw sie - ja też nie pozwoliłabym rozkwasić swoich grejfrutów A pozostałe zabawy uważam, ze są super. Już nie mogę się doczekać jak zaszalejemy z Miśką w kuchni!

trzeba jeszcze rumianku troche poczekac ale oczywiscie ty masz blizej niz dalej odemnie ja zaczynam etap pieluch i kolek dopiero za jakies niecałe trzy miechy

nie kracz Lenko o kolkach!!!

No właśnie z tymi kolkami to ciężka sprawa! Oby Cię to Lenko ominęło !!!

Mimi na szczęcie ominęły, ale pamiętam kolki u mojego chrześniaka...MASAKRA!!!!

powiedziałam sobie ze niebede bujac mojego dziecka ale niestety moja tesciowa od samego poczatku ciazy za przeproszeniem pierdoczy mi poza uszy ze i tak bede bo jak beda kolki to trzeba!a troche z niej taka czarownica wiec nie wiadomo!jednak splunełam własnie na swój monitor i troche nie widze co pisze!

gdzie Ty plujesz!!! przez ramię się pluje!!! na teściową przez lewe... Czarownico:)

Pawełek niestety miał kolki i to takie ostre w środku nocy!

bo na teściową nie naplułaś (przepraszam jeżeli teściowa fajna)

szału nie ma ale wiem ze sa gorsze jednak nie ma co jej chwalic bo jeszcze moze sie pogorszyc!teraz zrobiłam jak typowa blondynka naplułam przez ramie ale byłam pobrucona pleami do monitora hihihihhihihihii!

Nie wiem o którą teściową chodzi czy o moją czy o Lenki?Bo jeśli chodzi o moją to podła baba już o tym pisałam w innym wątku! Ona zafundowała mi niezłe nerwy na początku tej ciąży!

MamaM napisał:gdzie Ty plujesz!!! przez ramię się pluje!!! na teściową przez lewe... Czarownico:)

nie mogę! bvuahaha

czyli polski wynalazek Ci nie potrzebny:)

Wracam do tematu głównego.
Zafundowalismy sobie z Młodym super zabawę. Poświęcilimy prawie kilo mąki ale było super. Cała kuchnia biała, cały dom w naszych śladach białych stóp. Bawilismy sie chyba z godzine co w przypadku mojego dziecka jest prawie nie mozliwe.

Super Aniaffff Pewnie niejeden młynarz zazdrościłby Wam dobrej zabawy

My wczoraj smarowaliśmy się kremem
Piernik w roli artysty potraktował moją gębę jako dzieło sztuki nowoczesnej. Dostał do łapek krem nivea i rysował mi na twarzy to o co go prosiłam. Narysował mi na policzku kwiatka, przy czym chyba tylko on uważał że to kwiatek. Ale cóż.... sztuka, nie będę negować artysty
Musiałybyście widzieć jego pełną skupienia minę podczas tego smarowania. Naprawdę się chłopina starał
Niestety nie zdzierżyłam żebym tylko ja miała wysmarowaną gębę więc wyprzytulałam i zacałowałam mojego artystę. Wygłupialiśmy się tak aż oboje wyglądaliśmy jakbyśmy upadli buziami w tort z bitą śmietaną. Faaajnie było
Mieliśmy ubaw po pachy

Taaa... smarowanie kremem jest dobre, Filip jak tylko wyczai że mama sobie poranna toalete robi to leci i mnie smaruje. Najbardziej lubi malować sie moimi cieniami, wygladamy jakbyśmy uciekli z plemienia indiańskiego.

u nas póki co to zabawa z kremem nie wypaliła bo Nadia zamiast smarować jak już nie mnie to przynajmniej cokolwiek innego to wolała go sobie posmakować więc ja muszę poczekać jeszcze z takimi zabawami