Dziecięce konflikty
+2
Lenka12_12
rossi82
6 posters
Strona 1 z 1
Dziecięce konflikty
Jak radzicie sobie z tym że dzieciaki czasem nie dogadują się z rówieśnikami?
Interweniujecie jakoś czy zostawiacie sytuację samej sobie?
U nas niedawno była głupia sytuacja. Przyjechała do mnie znajoma z dzieckiem w wieku Piernika.
Piernik jest raczej otwarty na rówieśników i potrafi się ładnie bawić z dziećmi. Zawołał chłopczyka i zaprowadził do swoich zabawek. Jakiś czas było ok, rzucali sobie piłkę, Piernik pokazywał swoje zabawki. Potem wziął dwa autka, jedno dał chłopczykowi, drugim zostawił sobie i chciał żeby razem jeździli autkami pod tunelem z klocków. Nie ciągnął go ani jakoś brutalnie nie zachęcał do zabawy. Po prostu pokazywał na klocki i wołał do chłopca ,,idzie, idzie'' czego tamten nie skumał i bawił się chwilę sam. Piernik w tym czasie też siadł do swojej zabawy i puszczał autko między klockami. Drugi chłopczyk w pewnym momencie obrócił się na pięcie i ni z gruszki ni z pietruszki przyrżnął Piernikowi autem w głowę.
Sytuacja wg mnie wyjątkowo nie fair, Piernik się nie spodziewał ataku a chłopczyk ewidentnie zrobił to z premedytacją.
Młody mi się rozwył aż się cały zasmarkał. Po krótkich oględzinach doszłam do wniosku że tam gdzie oberwał głowa nie jest nawet zaczerwieniona więc nie płacze dlatego że go jakoś tam specjalnie boli (Młody nie jest beksą i płacze rzadko nawet jak porządnie wyrżnie na podwórku to wstaje, otrzepuje się i idzie do domu po plaster) Za to po wyrazie twarzy zrozumiałam że Piernik płacze bo kompletnie nie wie co się stało. Pierwszy raz zdarzyło się żeby go ktoś uderzył. Nie chciał się już bawić z chłopcem i unikał go dopóki nie poszli. Jeszcze długo po tym jak znajoma pojechała Piernikowi przypominało się co się stało i ze łzami w oczach powtarzał ,, bam, bam'' pokazując na głowę.
Pierwsza rzecz jaka mi się wyjątkowo nie spodobała to to że znajoma nic kompletnie swojemu dziecku nie powiedziała, za to mi powiedziała żebym się przyzwyczajała bo dzieci się biją. Ciekawe.... jej synek jest o ponad miesiąc młodszy od mojego i ,,się bije'', mój natomiast mimo że ma spory kontakt z innymi dziećmi w różnym wieku nie bije nikogo. Nie wiem, może zwyczajnie jestem przewrażliwioną matką jedynaka (znajoma np ma troje dzieci) ale wydało mi się to trochę dziwne.
Postanowiłam więc z Piernikiem pogadać i ,,wytłumaczyć'' parę spraw. Po pierwsze powiedziałam że jak mu chłopczyk znowu zrobi bam to on też ma mu tak zrobić (nie wiem czy dobrze że namawiałam dziecko do przemocy) Młody znowu ze łzami w oczach odpowiedział że ,,nie''. No to pytam czy trzeba nakrzyczeć na chłopca, znowu ,,nie''. Ech... staneliśmy na tym że jak znowu chłopczyk mu zrobi bam to będzie wołał mamę, na to się zgodził. Oczywiście nie zamierzam zapraszać znowu tej znajomej żeby sprawdzić efekt naszej rozmowy jednak cała sytuacja dała mi do myślenia. Myślałam że na dziecięce konflikty na taką skalę jeszcze mam czas, nie czuję się gotowa i nie wiem jeszcze jak reagować. Rozumiem że dzieci czasem wyjątkowo bardzo chcą się np bawić jedną zabawką i dochodzi do ,,kłótni''. Jednak Piernik zawsze potrafił ładnie wybrnąć z takiej sytuacji. Jeżeli np poszło o piłkę to przyniósł drugą i się zamieniał z innymi dzieciakami. Nigdy nie było żadnej szarpaniny ani bicia po głowach. W efekcie i tak zawsze miał co chciał. Obydwoje i ja i Piernik nie byliśmy gotowi na to że dzieci bywają nieobliczalne.
Interweniujecie jakoś czy zostawiacie sytuację samej sobie?
U nas niedawno była głupia sytuacja. Przyjechała do mnie znajoma z dzieckiem w wieku Piernika.
Piernik jest raczej otwarty na rówieśników i potrafi się ładnie bawić z dziećmi. Zawołał chłopczyka i zaprowadził do swoich zabawek. Jakiś czas było ok, rzucali sobie piłkę, Piernik pokazywał swoje zabawki. Potem wziął dwa autka, jedno dał chłopczykowi, drugim zostawił sobie i chciał żeby razem jeździli autkami pod tunelem z klocków. Nie ciągnął go ani jakoś brutalnie nie zachęcał do zabawy. Po prostu pokazywał na klocki i wołał do chłopca ,,idzie, idzie'' czego tamten nie skumał i bawił się chwilę sam. Piernik w tym czasie też siadł do swojej zabawy i puszczał autko między klockami. Drugi chłopczyk w pewnym momencie obrócił się na pięcie i ni z gruszki ni z pietruszki przyrżnął Piernikowi autem w głowę.
Sytuacja wg mnie wyjątkowo nie fair, Piernik się nie spodziewał ataku a chłopczyk ewidentnie zrobił to z premedytacją.
Młody mi się rozwył aż się cały zasmarkał. Po krótkich oględzinach doszłam do wniosku że tam gdzie oberwał głowa nie jest nawet zaczerwieniona więc nie płacze dlatego że go jakoś tam specjalnie boli (Młody nie jest beksą i płacze rzadko nawet jak porządnie wyrżnie na podwórku to wstaje, otrzepuje się i idzie do domu po plaster) Za to po wyrazie twarzy zrozumiałam że Piernik płacze bo kompletnie nie wie co się stało. Pierwszy raz zdarzyło się żeby go ktoś uderzył. Nie chciał się już bawić z chłopcem i unikał go dopóki nie poszli. Jeszcze długo po tym jak znajoma pojechała Piernikowi przypominało się co się stało i ze łzami w oczach powtarzał ,, bam, bam'' pokazując na głowę.
Pierwsza rzecz jaka mi się wyjątkowo nie spodobała to to że znajoma nic kompletnie swojemu dziecku nie powiedziała, za to mi powiedziała żebym się przyzwyczajała bo dzieci się biją. Ciekawe.... jej synek jest o ponad miesiąc młodszy od mojego i ,,się bije'', mój natomiast mimo że ma spory kontakt z innymi dziećmi w różnym wieku nie bije nikogo. Nie wiem, może zwyczajnie jestem przewrażliwioną matką jedynaka (znajoma np ma troje dzieci) ale wydało mi się to trochę dziwne.
Postanowiłam więc z Piernikiem pogadać i ,,wytłumaczyć'' parę spraw. Po pierwsze powiedziałam że jak mu chłopczyk znowu zrobi bam to on też ma mu tak zrobić (nie wiem czy dobrze że namawiałam dziecko do przemocy) Młody znowu ze łzami w oczach odpowiedział że ,,nie''. No to pytam czy trzeba nakrzyczeć na chłopca, znowu ,,nie''. Ech... staneliśmy na tym że jak znowu chłopczyk mu zrobi bam to będzie wołał mamę, na to się zgodził. Oczywiście nie zamierzam zapraszać znowu tej znajomej żeby sprawdzić efekt naszej rozmowy jednak cała sytuacja dała mi do myślenia. Myślałam że na dziecięce konflikty na taką skalę jeszcze mam czas, nie czuję się gotowa i nie wiem jeszcze jak reagować. Rozumiem że dzieci czasem wyjątkowo bardzo chcą się np bawić jedną zabawką i dochodzi do ,,kłótni''. Jednak Piernik zawsze potrafił ładnie wybrnąć z takiej sytuacji. Jeżeli np poszło o piłkę to przyniósł drugą i się zamieniał z innymi dzieciakami. Nigdy nie było żadnej szarpaniny ani bicia po głowach. W efekcie i tak zawsze miał co chciał. Obydwoje i ja i Piernik nie byliśmy gotowi na to że dzieci bywają nieobliczalne.
rossi82-
- Potrafię : zrobić bardzo smacznego zakalca ;)
Wiek : 42
Jestem z: : Szkocji
Dzieci : jedna sztuka ;)
Zaproszeń na ciacho : 68
Postów : 1933
Re: Dziecięce konflikty
wydaje mi sie ze kolega twojego Wojtusia gdzies juz to widział i stad jego zachowanie!zal mi go choc jestem pewna ze przed nim jeszcze wiecej takich rozczarowań!
Lenka12_12-
- Potrafię : jeść!hiiihi!nawet samodzielnie
Wiek : 38
Jestem z: : TAM
Dzieci : narazie pozostane przy jednym słoneczku Adrianku!
Zaproszeń na ciacho : 47
Postów : 1644
Re: Dziecięce konflikty
myślę, że owej znajomej też bam bam by się należało po tyłku..może nie trzeba od razu dziecka szarpać i sprawiedliwości wymierzać, ale przejaw dobrej woli rozwiązania niezręcznej sytuacji , jakiś choć dla pozoru byłby właściwy...ja bym jej więcej nie zapraszała.
Prawdą jest ,że przy konfliktach , dzieci się przeważnie pogodzą, a rodzice zostają skłóceni..i to jest głupie, ale to się tyczy już starszych nieco..i nie jestem zwolennikiem osobistego angażowania się w takie sprawy.Raz tylko byłam w szkole bo sprawa mnie wkurzyła na maksa. Córka moja non stop mi o czymś opowiada, że ten jej to zrobił, a tamten tamto...ograniczam się do tłumaczenia jak ewentualnie postąpić. Ale gdy dzieciaki były małe to stałam na straży, aby wszelkie zabawkowe konflikty zminimalizować, ktokolwiek by nie zaczął.
A w ogóle to chyba powinnam się jeszcze z 5 razy urodzić aby pojąć postępowanie teraźniejszych młodych rodziców. Bez urazy proszę Babeczki..ale jak widzę co się w szkole dzieje i na dworze też , to nogi z d...bym powyrywała co niektórym..a rodzice nie reagują! i stąd rośnie takie coś co miejsca nie ustąpi itd...ale się napisałam...i jeszcze jedno : takich odczuć nabrałam dopiero w Wawie..w Grudziądzu tak nie było..
Prawdą jest ,że przy konfliktach , dzieci się przeważnie pogodzą, a rodzice zostają skłóceni..i to jest głupie, ale to się tyczy już starszych nieco..i nie jestem zwolennikiem osobistego angażowania się w takie sprawy.Raz tylko byłam w szkole bo sprawa mnie wkurzyła na maksa. Córka moja non stop mi o czymś opowiada, że ten jej to zrobił, a tamten tamto...ograniczam się do tłumaczenia jak ewentualnie postąpić. Ale gdy dzieciaki były małe to stałam na straży, aby wszelkie zabawkowe konflikty zminimalizować, ktokolwiek by nie zaczął.
A w ogóle to chyba powinnam się jeszcze z 5 razy urodzić aby pojąć postępowanie teraźniejszych młodych rodziców. Bez urazy proszę Babeczki..ale jak widzę co się w szkole dzieje i na dworze też , to nogi z d...bym powyrywała co niektórym..a rodzice nie reagują! i stąd rośnie takie coś co miejsca nie ustąpi itd...ale się napisałam...i jeszcze jedno : takich odczuć nabrałam dopiero w Wawie..w Grudziądzu tak nie było..
artanula-
- Potrafię : śmiać się z siebie
Wiek : 54
Jestem z: : Warszawa
Dzieci : Maciek, Maja i Maksiu w drodze :)
Zaproszeń na ciacho : 19
Postów : 352
Re: Dziecięce konflikty
rossi moim zdaniem nie powinnaś małego namawiać do "oddawania"(przynajmniej na razie Moja mam zawsze mi tłumaczyła tak:Zaczynać nie masz ale dać się też nie!!więc może się przyda taka rada na lata szkolne ) ale mogłaś zwrócić uwagę koleżance i/albo jej synkowi!Ja praktycznie zawsze czekam na reakcję rodzica ale gdy jej brak to zwracam osobiście uwagę dziecku!!A co!!
Moja Nadia jest również strasznie pokojowym dzieckiem i nawet jak jej ktoś zabierze jej zabawkę to nie goni za nią,nie bije itd.tylko stoi/siedzi jak taka sierotka i patrzy jak delikwent się nią bawi Moje biedactwo
Rzadko się zdarza żeby Nadia zabrała zabawkę innemu dziecku ale jeśli już to musi ją oddać i poczekać aż to inne dziecko skończy się nią bawić.
Moja Nadia jest również strasznie pokojowym dzieckiem i nawet jak jej ktoś zabierze jej zabawkę to nie goni za nią,nie bije itd.tylko stoi/siedzi jak taka sierotka i patrzy jak delikwent się nią bawi Moje biedactwo
Rzadko się zdarza żeby Nadia zabrała zabawkę innemu dziecku ale jeśli już to musi ją oddać i poczekać aż to inne dziecko skończy się nią bawić.
Armelia1-
- Potrafię : dobrze gotować
Wiek : 41
Jestem z: : śląskie
Dzieci : córeczka Nadia
Zaproszeń na ciacho : 64
Postów : 1917
Re: Dziecięce konflikty
Rossi piszeszże Twój Piernik umie sie bawic z dziecmi, mój niestety nie zawsze. Czasem mając rówieśników do zabawy Filip piuęknie się bawi, pokazuje swoje zabawki, popisuje się która co umie a czasem jak tylko towarzysz do zabawy bierze w łapki zabawke , Filip natychmiast rusza po nia z miną przestępcy i zabiera dana rzecz dziecku. Owo dziecko dostaje następną i sytuacja się powtarza..., wtedy Młody reaguje histerycznym płaczem i o daleszej zabwie możemy tylko pomarzyc.
Zdarzyło sie tez chyba ze trzy razy że oberwał od starszego o rok chłopca. Jego mama zachowała sie zupełnie inaczej niz Twoja znajoma bo ukarała ''zbója'' , u Filipka z końcem płaczu następował koniec gniewnia sie na chłopca.
Jeszcze sie nie zastanawiałam co mu powiem jak przyjdzie czas, czy ma oddac, poskarżyc mamie czy odejśc, z jednej strony nie chciałabym żeby wyrosła z niego ciapa co tylko obrywa a z drugiej czemu mam go namawiac do przemocy w wieku kilku lat, czy bedzie to miało wpływ na niego w dorosłym życiu.
Rola rodzica jest trudna, trudniejsza niż wydawało mi sie to jeszcze 2 lata i 3 miesiące temu!
Zdarzyło sie tez chyba ze trzy razy że oberwał od starszego o rok chłopca. Jego mama zachowała sie zupełnie inaczej niz Twoja znajoma bo ukarała ''zbója'' , u Filipka z końcem płaczu następował koniec gniewnia sie na chłopca.
Jeszcze sie nie zastanawiałam co mu powiem jak przyjdzie czas, czy ma oddac, poskarżyc mamie czy odejśc, z jednej strony nie chciałabym żeby wyrosła z niego ciapa co tylko obrywa a z drugiej czemu mam go namawiac do przemocy w wieku kilku lat, czy bedzie to miało wpływ na niego w dorosłym życiu.
Rola rodzica jest trudna, trudniejsza niż wydawało mi sie to jeszcze 2 lata i 3 miesiące temu!
aniaffff-
- Potrafię : niezle sprzatać
Wiek : 42
Jestem z: : Głowna
Dzieci : cudnego synka Filipka
Zaproszeń na ciacho : 145
Postów : 6097
Re: Dziecięce konflikty
aniafff i 18 dni!!!!!!
Armelia1-
- Potrafię : dobrze gotować
Wiek : 41
Jestem z: : śląskie
Dzieci : córeczka Nadia
Zaproszeń na ciacho : 64
Postów : 1917
Re: Dziecięce konflikty
Armelia1 napisał:rossi moim zdaniem nie powinnaś małego namawiać do "oddawania"(przynajmniej na razie Moja mam zawsze mi tłumaczyła tak:Zaczynać nie masz ale dać się też nie!!więc może się przyda taka rada na lata szkolne ) ale mogłaś zwrócić uwagę koleżance i/albo jej synkowi!Ja praktycznie zawsze czekam na reakcję rodzica ale gdy jej brak to zwracam osobiście uwagę dziecku!!A co!!
Moja Nadia jest również strasznie pokojowym dzieckiem i nawet jak jej ktoś zabierze jej zabawkę to nie goni za nią,nie bije itd.tylko stoi/siedzi jak taka sierotka i patrzy jak delikwent się nią bawi Moje biedactwo
Rzadko się zdarza żeby Nadia zabrała zabawkę innemu dziecku ale jeśli już to musi ją oddać i poczekać aż to inne dziecko skończy się nią bawić.
To tak jak moja Amelka ktoś jej coś zabierze a ona weźmie i się drugą zacznie bawić....nie bedzie o nią walczyła.Choć też zauważyłam od kiedy chodzi do przedszkola skarży że np Agatka nie chciała jej dać czegoś a Emilka powiedziała że brzydko rysuje i takie tam problemy....ale ona zawsze coś wymyśli wczoraj stwierdziła np że coś ją boli i chyba to jest kolano ale tak to powiedziała że razem z moim byliśmy spłakani
anulaaa33-
- Potrafię : śmiać się :D
Wiek : 40
Jestem z: : Polski :D
Dzieci : 3 baby
Zaproszeń na ciacho : 133
Postów : 6481
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach