Jak mierzycie temperature u dzieci?

Jak i przede wszystkim czym? Jakim termometrem? Elektrycznym, zwykłym, jednorazowym?

Jak byla malutka to mierzylismy jej temperature w pupci elektrycznym termometrem a potem zakupilismy drogi ale naprawde wspanialy termometr do ucha.
Szkoda tylko ze tak pozno na to wpadlismy bo bylo tyle problemow z mierzeniem w pupci a od tej pory co jest ten do ucha to nie ma najmniejszych problemow a Jessi to uwielbia.

Jak był malutki to mierzyliśmy elektronicznym w pupci a teraz to wkładamy mu termometr pod paszkę i wtedy spokojnie czeka na to aż zapipczy !

w dzien pod paszka a w nocy w pupci bo inaczej sobie nie da niestety mamy elektroniczny te rteciowe juz chyba nieistnieja tzn u nas gdzies tesciowa ma ale mowilam zeby to oddała do apteki juz

ja mierzyłam Natalci temperaturę jak do tej pory, może z 5 razy. pierwszym razem chciałam spróbowac do pupci ale nie było nawet mowy żeby grzecznie chwilkę poleżała więc nie męczyliśmy jej i mierzymy pod paszką...
zastanawiałam sie kiedys nad takim termometrem przykładanym do czoła ale to spory wydatek, jednak gdy dziecko częściej gorączkuje to na pewno jest duże ułatwienie z mierzeniem temp.

Mi te elektroniczne trafiaja sie jakieś trefne, każdemu mierza inna temperaturę. Musze chyba zaopatrzyć sie w cos lepszego.

ja Nadii mierzyłam temp.chyba ze trzy razy i to w ostatnich 3m-cach -nie było potrzeby wcześniej a mierzyłyśmy pod paszką

aaaa zapomniałam używam termometru elektronicznego ale sprawdzałam jeszcze takim co się przykłada do czółka,żeby porównać wyniki

aniaffff napisał:Mi te elektroniczne trafiaja sie jakieś trefne, każdemu mierza inna temperaturę. Musze chyba zaopatrzyć sie w cos lepszego.

nio niestety te elektroniczne tak maja...najlepsze sa te stare tradycyjne rteciowe, które niestety wycofuja z użycia no ale cóz nic na to nie poradzimy.
ja zawsze jak moi byli mali mierzyłam w pupie i odejmowałam 4 kreski, a teraz sami trzymają pod pachą jestem zadowolona z rtęciowego i tak szybko go nie wymienie na inny...nie wierze w elektroniczne

A ja nie mierzyłam jeszcze moim babom Amelka nie miała do tej pory gorączki chyba ma po mamie że nawet jak ma objawy grypowe to obchodzi się bez gorączki...a u Nikoli i Wikusi również nie było jeszcze takiej potrzeby i mam nadzieje że tak zostanie jeszcze przez jakiś czas....
A termometr mam oczywiście nówka nieodpakowana jeszcze od....hoho...

W uszku mierzę

Jak byli mali to w pupci ,a teraz pod paszką
Mierzyłam rtęciowym jak byli mniejsi bo jest dokładniejszy ,a teraz elektroniczny bo ma większy "bajer" -piszczy a po zatym teraz mogliby chcieć "rozpracować "jak dziła rtęciowy więc elektronika bezpieczniejsza

Termometr mamy elektroniczny, ten taki smoczek (beznadziejny ) i ten na pasku!

Marcel jak na razie nie miał temperatury więc nie było potrzeby mierzenia, Gabryśkowi zaś jak był mały to mierzyliśmy w pupie a teraz to pop paszką!

termometrów mam chyba z pięć (?)..z tym, że żadnym w razie czego Mimi nie da sobie zmierzyć temperatury, a że ja świernieta jestem i ciągle mi się wydaję, że Mimi ma temaperaturę..więc w celu nękania dziecięcia mego zakupiłam sprzęt:
-elektroniczy przykładany do czółka, mierzenie trwa około 3 sekund- i sprzęt jest do dupy bo jak Mała go widzi to ucieka gdzie pieprz rośnie i za chiny ludowe nie da sobie tego cudeńka przyłożyć do czoła (nie miałam pojęcia, że dziecko potrafi tak szybko machać głową!!!),
-elektorniczny (ze dwie sztuki)-degradacja zupełna!!! nie ma mowy, żeby Mała go utrzymała przez sekundę gdziekolwiek!!! pod pachą-wolne żarty!!! całe 2 minuty!!!,
-paskowy-dzięki jego kosmicznej dokładności, kiedyś Mimi dostała Panadol (szczerze mówiąc czynnikiem decydującym była również walnięta mama, której znów się wydawało, że dziecina ma co najmiej zapalenie płuc),
Reasumując- nie mierzymy etmperaturym zadnym ustorjstwem, polegam na swoim zwodniczym instynkcie macierzyńskiem i rozwadze tacierzyńskiej N. ... i to działa jak do tej pory najlepiej...zważywszy, że Mimi za kilka dni kończy 2 latka to nie jst z nami tak źle;)

termometrem rtęciowym w pupie - takie mam przyzwyczajenie i temu wierzę

Kiedyś z małym byłam w szpitalu i tak kazali mierzyć.

Nie zapomnę jak mały akurat zaczął kupę walić a ja twardo ten termometr trzymałam

Usmiałam się przy Twojej opowieści i powiem Ci ze u nas jest podobnie z tym ze jeszcze Młodemu nie mierzylismy temperatury. Miał jak przechodził trzydniówke i jak wychodziły trójki ale wiedziałam że to nie jest 40 st więc nie mierzyłam. Rtęciowy mam więc jakby cos to tym zmierze a dziecko jak ma gorączke to jest takie słabe że bez problemu zmierzysz nawet Mimi, myślę że nie miałaby siły uciekać.

Nitka ciacho główne juz dałam ale masz następne za Twoje poświęcenie i obasrane ( jak sie domyślam ) ręce.

Nitka napisał:termometrem rtęciowym w pupie - takie mam przyzwyczajenie i temu wierzę

Kiedyś z małym byłam w szpitalu i tak kazali mierzyć.

Nie zapomnę jak mały akurat zaczął kupę walić a ja twardo ten termometr trzymałam

Ale się uśmiałam

mamy termometr elektroniczny i mierzymy temp w uchu Amelka szybko to polubiła bo po chwili termometr piszczy

mam elektroniczny ale jakies czary na nim wychodza raz jak sobie mierzyłam to wyszło mi 40 st raczej polegam na intuicji
Nitka ale sie uśmiałam

Aniu jak miała trzydniówkę to faktycznie nigdzie nie zwiała ...ale i choroba i stres do tego się przyczyniły...teraz za to zwiewa szybością niemal sprimterską...wolę już zamieniać się w geparda i ją gonić...przynajmiej wiem, że zdrowa...trzydniówki drugi raz bym nie chciała przeżyć!!